Forum Forum Dogs Strona Główna

Forum Dogs
Forum o Zwierzakach !!! Druga wersja FORUM DOGS!
 

Gwózdek kremowy z zamka FANA wychodzi w wyniku papkowania.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Dogs Strona Główna -> Rozmaitości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
FANSÓFKA
Gość






PostWysłany: Śro 0:24, 25 Sty 2012    Temat postu: Gwózdek kremowy z zamka FANA wychodzi w wyniku papkowania.

FANSÓFKA to gwózdek kremowy z zamka fana, który wydłuża się w wyniku papkowania ale i często bez powodu.
Ma charakterystyczne sfansowane zakończenie, które drga w wyniku papkowania i niemiłosiernie się łuszczy tym bardziej im bardziej agresywne jest papkowanie. Fansófka się wydłuża by ukuć osobę, która ją denerwuje papkowaniem czasami może wyjść w wyniku rzucana w zamek rożnymi przedmiotami, np: butami, chapciami, kawałkami gumy, szpulkami z nićmi, książkami, itp.

Fansófka się zaczyna wydłużać gdy ktoś specjalnie zaczyna papkować i tak na przykładzie fansófki od kluczy najpierw jest w uśpieniu i ma dwa charakterystyczne sfansowane końce naprzeciw siebie, ale gdy się zacznie papkować od razu zaczyna się wydłużać by ukuć papkującego. Może się tak wydłużać w nieskończoność i jedyną ucieczką jest okno bo schowanie się, np za drzwiami nic nie da fansófka ukuje. Są przypadki, że ktoś wpadł na pomysł i wstawił radio do piwnicy gdzie było pełno maszyn i urządzeń oraz weter i puścił kasetę na której w całości było nagrane papkowanie i uciekł pierwsze minuty kasety były puste aby maił czas na ucieczkę i później odtworzyło się nagrane na kasecie papkowanie i powstał istny szał w tej piwnicy powychodziło pełno fansófek, kłótników, weter zaczął się uruchamiać samoczynnie wszystko intensywnie drgało pojawiła się gruba czarna laska do podpierania i wychodził z niej gwózdek a na przedsionku wiła się cynófka oraz pojawiły się celinki. Radio to posiadało autorewers więc papkowanie było nieprzerwane jedyna krotka przerwa to przeskoczenie autorewersu i puste miejsce na kasecie pozwalające na ucieczkę osobie podstawiającej radio. W takim przypadku wejście do takiej piwnicy to koszmar.
W wyniku papkowania weter samoczynnie się uruchomił i zaczął obficie drgać. nagle pojawił się licznik prądowy "TEKTON" oraz bardzo groźny licznik do gazu "GEZOL". Powstało również bardzo grube i niebezpieczne rursko gazowe z ognistym zaworem. U góry utworzył się kocioł na wodę i wyszła z niego bardzo niebezpieczna niebieska rurka i zaczęła obficie drgać oraz syczeć. Ciągłe papkowanie spowodowało dodatkowo utworzenie się grubej czarnej lachy z której zaczął wychodzić cieniutki gwózdek, a w jej pobliżu powstała cynófka, z licznika wyszła fansófka, zrobiło się bardzo groźnie i niebezpiecznie. Człowiek, który zaczął papkować nie zdawał sobie być może sprawy jak groźne zjawiska może to wywołać albo ktoś wpadł na pomysł i wstawił radio i puścił kasetę, na której w całości było nagrane papkowanie i uciekł pierwsze minuty kasety były puste aby maił czas na ucieczkę i później odtworzyło się nagrane na kasecie papkowanie. Dlatego mogło powstać tyle groźnych i niebezpiecznych zjawisk. W wyniku dalszego intensywnego papkowania którego źródłem jest radio z autorewersem powstało jeszcze więcej groźnych zjawisk tektonowych. Utworzył się drugi weter oraz kłódki z których zaczęły wychodzić kłótniki, pod weterem wkomponował się zamek fana z którego zaczęła wychodzić fansófka, a koło licznika elektrycznego TEKTON utworzył się flicus, który zaczął się intensywnie obracać ruchami tektonicznymi po 90 stopni na przemian raz na prawo i raz na lewo. Weter głośno warczy i wszystko obficie drga, niebieska rurka wychodząca z boliera tak mocno drga, że już nadpękła na spawie. Radio posiadające autorewers chodzi w kółko jest tylko chwila ciszy na kasecie, która była zrobiona po to aby osoba, która podstawia i włącza radio miała czas na ucieczkę.
Naprawdę człowiek, który by się znalazł w tym miejscu może uciec ale to natychmiast najlepiej na południe z próbą wzbicia się w powietrze. Bywa ze niektórzy widząc drogę ucieczki specjalnie jeszcze papkują by spotęgować zjawisko i uciekają bywa, że uciec nie mogą bo drzwi się zaklinowały albo okno się nie może otworzyć. Próbują się wtedy schować ale zawsze zostają dopadani przez fansófkę, kłótnika, tłuca albo gwózdka z czarnej laski. Dlatego prowokowanie takich zjawisk jest bardzo niebezpieczne.
Filcus pojawia się w wizjerze od drzwi w wyniku nieustannego uporczywego papkowania i obraca się ruchami tektonicznymi na przemian w lewo i prawo o 90 stopni raz w jedną raz w drugą stronę. Bardzo uporczywe dalsze papkowanie powoduje pojawianie się plastikowej rynienki na gąbkę i mydło na rancie od wanny koło pralki. W wyniku dalszego uporczywego papkowania z za pralki pojawia się gwózdek kremowy by ukuć pakującego.

Kłótnik jest odmianą fansófki jest ciemny ołowiowy i ma charakterystyczne zakończenie lekko ścięto sfansowane podobne do poręcznika. Wydłuża się podobnie jak fansófka samoczynnie tyle, że wolniej i również w wyniku papkowania. Np. w czasie pracy z kłódkami w kuchni nagle kłódka pojawia się na rurce od kaloryfera, a na podłodze pojawia się fansófka i trzeba ja blokować i szukać ucieczki przez okno albo wrzucić ja do pokoju i schować się pod kołdrę ale i tak wejdzie i ukuje.
Powrót do góry
gwózdek kremowy
Gość






PostWysłany: Pią 21:05, 15 Lis 2013    Temat postu: Gwózdek w szafce na narzedzia

Pewnego razu kiedy byłem w domu zajrzałem do szafki narzędziowej, która znajdowała się w kuchni. Był to taki od podłogi do sufitu ciąg szafek we wnęce ściennej podobny do windy. Po otwarciu tej szafki i zajrzeniu do środka zauważyłem drewniane skrzynki z narzędziami i plastikowe pojemniki z narzędziami. Na jednej z tych skrzynek leżał zwinięty w elipsę kawałek drutu koloru ciemnomiedziango i średnicy drutu około 8 milimetrów, długość mógł by mieć po rozwinięciu około 70 cm.
Przyglądając się temu zwojowi drutu zauważyłem, że jeden z jego końców ma charakterystyczny lekko sfansowany kształt i jest nieco jaśniejszy na samym koniuszku niż reszta drutu. Zacząłem się tek końcóweczce tego drutu przyglądać i pśtryknąłem ją paznokciem parę razy. Po chwili zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna się lekko na powierzchni jakby wrzeć jak by na samej powierzchni stała się płynna widać było jak by się topiła powierzchniowo suwały po niej takie charakterystyczne falki (jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna tworząc poprzeczne falki) mimo, że końcówka ta była zimna. Wziąłem ją i poplułem i znów zacząłem pśtrykać i mówić pa pa pa pa pa pa. Po paru minutach takiego drażnienia zauważyłem że, końcóweczka ta się co jakiś czas lekko wydłużała i ta wydłużona część była jaśniejsza od reszty drutu i lekko się błyszczała. Falki, które płynęły po jej powierzchni zanikły. Drażniłem ją dalej trwało to już w sumie ponad 30 minut. Końcóweczka pod wpływem tego drażnienia jej i papkowania stopniowo wydłużyła się o około 5 centymetrów. Cały czas ją drażniłem i co jakiś czas papkowałem, a ona tylko stopniowo przyrastała co jakiś czas po około pół milimetra. Przyrosty te były dość nagłe w nieregularnych odstępach czasu. Po około 50 minutach nieustannego drażnienia tej końcóweczki przyrost jej wynosił około 80 mm. Cały czas papkując i plując co chwile na tą końcóweczkę zauważyłem, że druga końcóweczka tego drutu zaczyna się płynnie wydłużać i to dość szybko. Po chwili wydłużyła się około 30 cm i dalej płynnie się wydłużała w moim kierunku. środkowa cześć drutu dalej była zwinięta tak jak znalazłem go w szafce. Widząc to wziąłem ten drut i momentalnie rzuciłem na przedpokój - z całej siły rzuciłem nim o drzwi wejściowe zapapkowałem szybko parę razy i schowałem się w pokoju. Zamknąłem w nim drzwi i zacząłem pod próg tych drzwi podkładać ubrania i szmaty ponieważ tam była szczelina i ta wydłużająca końcówka by przez nią przeszła. Szyba w drzwiach była matowa w podłużne prążki i widziałem mgliście za tą szybką, że końcówka tego druta szuka przy tych drzwiach miejsca by wejść do pokoju i mnie ókóć. Szybko spojrzałem czy nie ma jeszcze jakiś szczelin między drzwiami, a futryną i nie widziałem żadnej. Drut ten dalej wił się za drzwiami by wejść do pokoju. Jego zwinięta część leżała w przedpokoju pod samymi drzwiami wejściowymi, a wydłużona końcóweczka była bardzo aktywna szukając wejścia do pokoju przez zamknięte drzwi. Zauważywszy że nie ma szczeliny aby wejść zacząłem papkować aby ją jeszcze bardziej rozzłościć i uderzałem ręką w szybę od drzwi w miejscu gdzie końcówka się przy niej przemieszczała z drugiej strony szyby. Nagle zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna napierać pod progiem na te szmaty i ubrania, które tam nakładłem aby uszczelnić. Dopchnąłem te szmaty mocno i docisnąłem oparciem od krzesła i książkami. Stanąłem pod oknem i słyszałem tyko szuranie drutu po podłodze przedpokoju przed drzwiami mego pokoju. Po parunastu minutach widzę wydłużającą się w moim kierunku końcówkę drutu. Przeszła przez ubrania i szmaty przebijając je stopniowo i mknęła w moim kierunku. Momentalnie otworzyłem okno i chciałem stanąć na parapecie z zewnętrznej strony i zamknąć je ale tylko gdy dałem kroka i drugą nogą zlazłem się na parapecie i chciałem się obrócić by zamknąć okno zostałem przez tą końcówkę ókóty.
Końcóweczka ta mogła rzeczywiście wejść pod drzwi naprzeć na tą szmatę w progu i mogła zacząć się nagrzewać na jej powierzchnia mogły zacząć tworzyć się gęste drobne falki jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna i stopniowo przepalała tą warstwę szmat i ubrań robiąc sobie otwór (mały kanałek) do wejścia. Przepalanie to mogło zając jej około 30 minut. Po wypaleniu sobie drogi od razu zaczęła się szybko oraz płynnie wydłużać i po chwili mnie ókóła. Był to inaczej gwózdek kremowy, który rozdrażniony papkowaniem prędzej czy później wydłuży się i ókóje.
Powrót do góry
Gwózdek z zamka fana
Gość






PostWysłany: Nie 0:47, 17 Lis 2013    Temat postu: Mechanizm powstawania zjawisk fansowych

Weźmy rozpatrzmy przypadek jednych drzwi z zamkiem FANA. Zamek ten jest w nich zamontowany przez wiele lat - np. kilka albo kilkanaście albo kilkadziesiąt lat. Po jakimś okresie czasu w sprzyjających warunkach w zamku tym tworzy się mała lekko sfansowana końcóweczka koloru ciemnomiedzianego, która jest w nim ukryta. Ma ona długość około 5 milimetrów i średnice około 8 milimetrów. Końcóweczka ta może tkwić w tym zamku nawet przez dziesiątki lat. Zamek pozostawiony w spokoju może nam służyć bez problemowo jako zamykanie drzwi od mieszkania. Końcóweczka ta jest w nim ukryta i sobie jest - nikomu w niczym nie wadzi bo nawet nikt nie wie, że może tam być. Nagle mamy taką sytuacje że jest u nas np. babcia, ciocia lub dziadek albo ktoś z rodziny. Kiedy po wizycie wychodzi od nas z mieszkania do swojego domu żegnamy się z nim na przedpokoju i klatce schodowej. Kiedy schodzi po schodach na dół mówimy: "pa dziadku" albo "pa ciociu pa pa pa pa, no pa, pa" ciocia stoi na schodach niżej i odpowiada: "no to pa pa pa" i taka gadka trwa przez parę minut. W tym samym czasie gdy trwa ta gadka z tym "pa pa pa" końcóweczka w zamku zaczyna się uaktywniać.
Na początku zaczyna się lekko łuszczyć na powierzchni następnie jej powierzchnia wygląda jakby była pokryta lakierem bezbarwnym albo płynna steryną - tworzą się na niej drobne poprzeczne przesuwające się falki. Następnie końcówka lekko się wydłuża skokowo po parę milimetrów co jakiś czas. W wyniku dalszych dźwięków "pa pa pa" zaczyna nawet lekko drgać i się prężyć cały czas będąc jeszcze ukryta w zamku. W przypadku gdy zbyt długo rozchodzi się dźwięk pa pa pa zaczyna się coraz bardziej wydłużać i w końcu wychodzi z zamka płynnie się wydłużając w kierunku osoby, która mówi pa pa pa aby ją ókóć.
W przypadku gdy papkowanie jest krótkotrwałe, wydłuży się trochę i będzie w takim stanie tkwić w tym zamku jeśli nie będzie drażniona nawet przez kolejne dziesiątki lat. Każde następne pakowanie spowoduje szybsze jej wyjście z zamka ponieważ jest już nieco wydłużona i ten proces zajdzie szybciej. Bywa, że wydłuża się bez powodu aby ókóć. Sytuacja taka może być spowodowana tym, że była kiedyś drażniona jej wydłużenie zatrzymało się na etapie krytycznym czyli ktoś przestał ją nieświadomie drażnić na na dosłownie moment przed jej wydłużeniem się z zamka.
Taki sam mechanizm powstawania zjawisk fansowych zachodzi też w w innych miejscach gdzie taka końcóweczka może się utworzyć.
Powrót do góry
Zamek FANA
Gość






PostWysłany: Nie 0:52, 17 Lis 2013    Temat postu: Sfansowana końcóweczka tkwi sobie w zamku

Jedna ze fsansowanych końcóweczek druta, z którego jest zrobione kółko na klucze od mieszkania może się zacząć płynnie wydłużać w wyniku pakowania.
Na początku końcóweczka ta zachowuje się podobnie jak ta w zamku FANA czyli zaczyna się łuszczyć, lekko drgać jej powierzchnia pokrywa się płynącymi drobnymi falkami i wydłuża się skokowo po parę milimetrów. Po czym zaczyna się płynnie wydłużać by ókóć osobę co denerwuje ja papkowaneim.
Końcóweczka, która tworzy się i tkwi na przykład w zamku FANA wygląda tak jak by ją odciął z tego kółka od kluczy przy przy prawie przy samej jej końcówce na długość około 5 mm. Jest to taki kawałeczek sama sfansowana końcóweczka, która nie drażniona tkwi sobie tam nawet przez dziesiątki lat.
Powrót do góry
GWÓZDEK KREMOWY
Gość






PostWysłany: Nie 0:55, 17 Lis 2013    Temat postu: Gwózdek z anteny od radia

Pewnego razu siedziałem w swoim pokoju przy biurku, na którym miałem radio GRUNDIG MK 2500 Automatic UNITRA ZRK i magnetofon szpulowy UNITRA ZK-147.
Przy biurku tym miałem zamocowaną starą gestapowską lampę na rurce z blaszana obudową, która niemiłosiernie się nagrzewała. Było już ciemno więc miałem ją zapaloną. Siedząc tak przy biurku wziąłem igłę do szycia i położyłem na blacie. Zacząłem intensywnie i szybko papkować. Po paru minutach zauważyłem, że pod wpływem pakowania igła zaczyna lekko drgać i podskakiwać. Papkowałem dalej po pewnym czasie w miarę gdy papkowałem coraz bardziej uporczywie igła zaczęła coraz mocniej podskakiwać aż nagle pękła na pół. Papkowałem dalej obie części tej igły drgały i podskakiwały na blacie biurka. Drzwi od pokoju miałem zamknięte. Spojrzałem na nie czy coś się nie dzieje bo obawiałem się że pakowanie może spowodować, że z przedpokoju z zamka może wyjść gwózdek kremowy przejść szczeliną pod drzwiami i mnie ókóć. Spojrzałem tak przez parę razy co jakiś czas ale nic się nie działo. W końcu wstałem podeszłem do drzwi i otworzyłem je zajrzałem na przedpokój - było w nim ciemno, więc nic nie widziałem zapaliłem światło w łazience, które oświetliło trochę przedpokój i drzwi wejściowe. Spojrzałem na nie widać było tylko dwa zamki FANA - górny i dolny oraz środkowy na klucz. Z zamków nic nie wychodziło więc zgasiłem światło w łazience i wróciłem do pokoju. Podszedłem do biurka i zobaczyłem, że w miejscu gdzie jest antena od radia które stało na biurku wydłużył się już na około 50 centymetrów gwózdek kremowy i cały czas się płynnie wydłużał w górę kierując się na mnie. Przeraziłem się i chciałem uciec z pokoju odwróciłem się do drzwi, a tu z drugiej strony też był gwózdek kremowy, który wychodził ze szczeliny z pod drzwi od pokoju i też kierował się płynnie w moja stronę. Licząc od samego progu drzwi miał już ponad metr, a w sumie mógł mieć około 4 metrów bo wychodził na pewno z zamka Fana od drzwi wejściowych. Stałem na środku pokoju, a oba gwózdki się cały czas wydłużały w moim kierunku. Podleciałem szybko do okna i chciałem je otworzyć i wyskoczyć przez nie ale nie mogłem go otworzyć bo się gdzieś przycięło. Chciałem uciec do drugiego pokoju i wyskoczyc przez balkon więc chwyciłem tego gwózdka z pod drzwi i chciałem go blokować kciukiem na końcówkę by się nie wydłużał i mnie nie ókół. Uczucie na opuszku mego kciuka było dziwne gwózdek parł i pulsował końcóweczką na mój kciuk nie mogłem go powstrzymać więc go mocno odrzuciłem w stronę segmentu i chciałem uciec ale zanim to zdążyłem zrobić to gwózdek wydłużający się z radia mnie ókół. Poprostu skupiłem się na gwózdku z pod drzwi, a gwózdek z radia się swobodnie wydłużał i gdy już miałem uciec był blisko mnie i mnie ókół.
Nie miałem zamiaru tych gwózdków prowokować papkowaniem. Chciałem tylko zobaczyć jak będzie zachowywała się igła do szycia pod wpływem papkowania ale rozlegające się w około papkowanie spowodowało, że gwózdki się uaktywniły.
Powrót do góry
GwÓZDEK KREMOWY
Gość






PostWysłany: Sob 18:22, 23 Lis 2013    Temat postu: GWÓZDEK ZZA PRALKI W ŁAZIENCE

Pewnego razu poszedłem na przedpokój i zapaliłem w nim światło następnie do łazienki i tam też zapaliłem światło. Była już godzina koło 20 było już ciemno. Stojąc w łazience zacząłem papkować chciałem spowodować aby z zamka w drzwiach wejściowych wyszedł gwózdek, następnie miałem zamiar uciec. Stałem w łazience papkując i patrzyłem na drzwi wejściowe - nic się tam nie działo. Papkowałem już koło 10 minut i dalej nic. Nagle usłyszałem szerest za pralką w łazience, koło której stałem.
Była to pralka PREDOM POLAR SUPERAUTOMAT 663 S BIO.
Słychać było jakby uderzenia drutem za pralką. Nachyliłem się i spojrzałem za pralkę ale nic tam nie widziałem, więc dalej zacząłem papkować patrząc na drzwi ale po chwili znów słyszałem to stukanie za pralką. zajrzałem tam i jeden, drugi raz i nic tam nie widziałem. Po pół godziny uporczywego papkowania nic się nie działo gwózdek nie wychodził z zamka w drzwiach słychać było tylko to stukanie za pralką. Papkowałem dalej po chwili znów spojrzałem zza pralkę i zauważyłem, że wydłużył się tam gwózdek, który był między pralką, a ścianą. Widać go było tam w półmroku ale nie wydłużał się dalej. Zacząłem znów papkować gwózdek ten tkfił za tą pralką nie wydłużając się dalej. Papkowałem uporczywie i agresywnie gwózdek dalej tam tkfił za tą pralką nieznacznie się wydłużając. Nagle zauważyłem że im bardziej papkuje ten gwózdek się wydłuża ale nieznacznie. Po chwili na rancie od wanny, przy której stała pralka utworzyła się plastikowa rynienka na gąbkę i mydło. Miła ona kolor niebieski. Papkowałem dalej gwózdek się wydłużył prawie już widać go było jak wyjdzie z za pralki patrząc na niego od strony wany ale mimo agresywnego papkowania to bardzo opornie się wydłużał. Papkowałem dalej bardzo głośno i szybko - gwózdek nie reagował ale na wanie oprócz plastikowej rynienki utworzyła się też plastikowa nakładka do wstawiania miednicy, koszyczek na mydło i korek do wanny. Nagle niebieska plastikowa rynienka na gąbkę i mydło zaczęła drgać pod wpływem papkowania i wydłużyła się na rancie wanny. Miła już ponad metr i co jakiś czas drgała. Papkowałem dalej chciałem sprowokować aby ten gwózdek zaczął się wydłużać by mnie ókóć i od razu chciałem uciec. Gwózdek ten dalej tkfił za pralką. Po chwili wydłużył się jakieś 10 cm i dalej tkfił tak przez parę minut. Widać go już było jak, wystawał za pralki koło wanny. W zamkach w drzwiach dalej nic się nie działo. Nagle gwózdek zaczął się szybciej płynnie wydłużać. Od razu wyszedłem z łazienki zamkłem drzwi łazienkowe i dalej papkowałem. W tej samej chwili przyszli moi rodzice rozbierali się na przedpokoju. Nagle stojąc koło nich widzę, że gwózdek ten wydłuża się w moim kierunku. Wyszedł przez kratkę w spodzie drzwi łazienkowych. Chciałem uciec ale już był tak blisko, że mnie ókół.
Powrót do góry
GWÓZDEK KREMOWY
Gość






PostWysłany: Pon 1:03, 25 Lis 2013    Temat postu: GWÓZDEK Z PORĘCZY NA KLATCE SCHODOWEJ

Pewnego razu byłem u babci i dziadka w mieszkaniu nocowałem tam. Mieszkali oni w starym ceglanym bloku z lat 50 na 4 piętrze. Ponad nimi był strych. Na tym strychu było bardzo dużo różnych starych rzeczy, np. Pralki, lodówfki, pralki franie, kuchenki gazowe i elektryczne, piece łazienkowe żeliwne z rurą, grzejniki żeliwne, wanny żeliwne, telewizor rubin, agregat prądotwórczy, meble antyczne, drzwi wejściowe do mieszkań z zamkami fana, piece gazowe, żyrandole, fotele. Był też tam stary zdewastowany trabant, syrenka, wardburg, żuk. Wszystkie te rzeczy były już bardzo stare i zlumpione. Zawsze bałem się tam chodzić bo w każdej chwili mógłby skąś wyjść gwózdek i mnie ókóć. Do tego na klatce schodowej i na strychu była gruba drewniana poręcz, która też była bardzo niebezpieczna.Piętro niżej był w tej poręczy dwudziesto centymetrowy przełom i tkwił w nim od kąd pamiętam. Gwózdek, który wystawał na około 5cm. Gwózdek miał kwadratowy przekrój i był lekko skręcony.
Pewnego razu wziąłem radio nagrałem na nim na kasetę 90 minut ciągłego pakowania i zaniosłem je na ten strych wstawiłem między te wszystkie stare rzeczy i puściłem to papkowanie na cały regulator i szybko uciekłem do mieszkania dziadków. Była już godzina koło 22. Wiec dziadki poszli już spać. Też się położyłem u dziadka w pokoju. Po jakimś czasie słychać było niesamowity rumor na klatce schodowej jak by ktoś ruszał poręczą oraz słyszalny był warkot silników i różne trzaski jakby spadały ciężkie przedmioty, tłuczenie blachy, niesamowite skrzypienie jakby tarły o siebie metalowe przedmioty. Dziadek wstał i stanął koło drzwi i patrzył przez wizjer co tam się dzieje. W końcu otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Ja za chwile wyszedłem za nim pytając co się dzieje. Rumor był niesamowity aż powychodzili inni sąsiedzi. Nie wiedzieli co się dzieje. Dziadek patrzył w górę w stronę strychu, nagle z góry zleciał trzymetrowy kawał drewnianej poręczy i runął między schodami przez wszystkie pietra na sam dół klatki schodowej, po chwili runęły kolejne kawałki poręczy ze strychu. Słychać było do tego okresowo bardzo głośno włączające się silniki gdzieś na strychu. Po chwili było słychać niesamowity rumor - huk na samym parterze jakby jakiś ciężki metalowy przedmiot uderzył o posadzkę. Spojrzałem przez schody na piętro niżej by zobaczyć te poręcze, które runęły na sam parter ze strychu oraz co wywołało taki huk na parterze i zwróciłem uwagę, że gwózdek, który był w przełomie poręczy piętro niżej zmienił wygląd. Miał kolor ciemno miedziany końcówkę miał lekko sfansowaną i nie miał przekroju kwadratowego tylko półokrągły od góry i płaski od spodu. Końcówka tego gwózdka była szersza od jego reszty - charakterystycznie wypłaszczona. Długość miał taką samą około 5cm. Mój dziadek stał z sąsiadami na półpiętrze koło drzwi i dyskutowali co chwile patrząc w górę w stronę strychu ale było tam ciemno za dużo widać nie było i nikt tam nie poszedł zobaczyć co się dzieje. Ja cały czas patrzyłem na tego gwózdka co był piętro niżej w poręczy. Wziąłem zapapkowałem parę razy, a gwózdek momentalnie zaczął się płynnie wydłużać w górę w moim kierunku. Od razu Uciekłem do mieszkania zamknąłem drzwi. Dziadek stał dalej z sąsiadami na klatce, rumor i tłuczenie na strychu cały czas były bardzo głośne. Papkowanie, które było odtwarzane z radia nie było słychać na półpiętrze ponieważ zagłuszał je ten niesamowity rumor na strychu. kiedy wszedłem do mieszkania zauważyłem, że na przedpokoju tuż nad drzwiami utworzył się licznik do gazu, a koło rury ciepłowniczej w przedpokoju przy samym suficie licznik energii elektrycznej, a za lodófką Silesia, która była w kuchni powstał agregat prądotwórczy, który załączał się co jakiś czas robiąc straszy hałas w mieszkaniu. Poszedłem natychmiast do dziadka pokoju zapaliłem w nim światło i zamknąłem w nim drzwi. Stanąłem koło okna obawiając się, że gwózdek może wydłużyć się do mieszkania przechodząc przez szczelinę w drzwiach wejściowych następnie w drzwiach od pokoju dziadka i mnie ókóć. Stałem i patrzyłem na drzwi słysząc cały czas ten okropny rumor ze strychu, który przenikał przez sufit i ściany do mieszkania oraz co jakiś czas załączał się ten agregat za lodówką. Po jakiś parunastu minutach usłyszałem jakby ktoś szurał po drzwiach drutem. Przeraziłem się, że to ten gwózdek z poręczy na klatce szuka szczeliny w drzwiach aby przejść do pokoju i mnie ókóć. Nagle zauważyłem, że płynnie wydłuża się z pod progu drzwi w moim kierunku. Po około minucie jego końcóweczka była już prawie przy mnie. Wziąłem go za nią chwyciłem ręką i kciukiem próbowałem blokować aby się nie wydłużał by mnie nie ókół. trzymając ją kciukiem czułem takie charakterystyczne pulsowanie na kciuku. Końcóweczka parała cały czas się wydłużając gwózdek robił się coraz dłuższy. Po chwili jego końcóweczka ześlizgła się z mego kciuka chciałem ją dalej blokować chwyciłem ja znowu gwózdek dalej parł na mój kciuk. Wziąłem zacząłem go ciągnąc w stronę drzwi, gwózdek ten plątał mi się pod nogami był już niesamowicie długi.Chciałem otworzyć drzwi i go wyrzucić z pokoju i zauważyłem, że z licznika na przedpokoju też wychodzi gwózdek. Wziąłem tego gwózdka wywlokłem na przedpokój puściłem odrzucając mocno na przedpokój jego końcóweczkę, którą blokowałem kciukiem aby mnie nie ókół i momentalnie pobiegłem na balkon wziąłem szczotkę do zamiatania podłogi szybko wybiegłem stając na wprost przedpokoju i rzuciłem nią w tego gwózdka co wydłużał się z licznika i uciekłem z powrotem na balkon. Gwózdek z korytarza co wywlokłem go z pokoju dalej się wydłużał w teraz stronę balkonu. Stałem na balkonie i trzymałem daszek okapowy od spodu aby drzwi były zamknięte. Nie maiłem ich jak zamknąć klamką bo była od strony mieszkania. Gwózdek z licznika i ten co wydłużył się z klatki chodowej parły na szczeliny w drzwiach balkonowych. jeden z nich przedostał się gdzieś od strony zawiasów i mnie ókół.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Dogs Strona Główna -> Rozmaitości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin